ZENIT GÓROWAŁ NAD LZS! 11. kolejka: LZS Wronczyn - Zenit Wytomyśl 1:3 (1:2)
Słowo „Zenit” w astrologii oznacza punkt znajdujący się dokładnie nad obserwatorem. I choć w niedzielnym meczu daleko było do gwiazd i galaktycznej piłki to wyższość Zenitu i jego górowanie nad przeciętnym LZS-em, Kibice mieli jak na dłoni. Przerzedzony skład i brak jednolitej taktyki przesądziły o porażce z kolejnym ligowym średniakiem.
LZS Wronczyn:
Przemysław Kaczmarek – Mateusz Stawny, Szymon Kiciński, Jakub Pomys, Dawid Szmyt – Paweł Rozumek, Przemysław Kolenda, Krzysztof Wojciechowski (62’ Tomasz Adamek), Maksymilian Fabiś (70’ Jakub Bąk) – Mateusz Milewski (78’ Krzysztof Borak), Artur Witkowski
W składzie: -
Bramki dla LZS: Maksymilian Fabiś (3’)
Kartki: Szymon Kiciński (żółta)
Gdy przed meczem z Zenitem , ktoś wspominał o stracie jakichkolwiek punktów w tym pojedynku, można było uznać, że źle życzy naszej drużynie. Jednak im bliżej pierwszego gwizdka sędziego i poznania składu na niedzielny pojedynek, tym bardziej można było powątpiewać w pewną wygraną LZS-u. Mocno uszczuplony skład ekipy z Wronczyna, musiał wziąć się w garść i „klepnąć” ligowego średniaka jakim jest Zenit. Na niedzielnym spotkaniu brakowało wielu podstawowych graczy m.in. Mirka Golińskiego (kontuzja), Jarka Wojciechowskiego (pauza za czerwoną kartkę z Bukiem) oraz stałych ekip z Mosiny i Modrza. No ale gramy!
Mecz zaczął się wręcz idealnie! Niespełna 3. minuty od pierwszego gwizdka arbitra bramkarz gości musiał wyciągać piłkę z siatki. Po ładnej akcji piłkę do bramki wbił Maks Fabiś. Prowadzimy więc 1:0! Z prowadzenia nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo. Już w 8. minucie swoją sytuację mieli goście z Wytomyśla, po której zdołali doprowadzić do wyrównania 1:1!
Szybka wymiana ciosów mogła sugerować, że będzie to szybki i ładny mecz. Często jednak zdarza się, że pozory mylą – tak również było i w tym przypadku. Pozornie ładny początek nie zwiastował galaktycznego widowiska. Przez całą pierwszą część spotkania na boisku działo się niewiele. Albo inaczej – działo się ale pod naszą bramką. Przemek Kaczmarek 4.-krotnie ratował naszą drużynę przed stratą bramki. Ta sztuka nie udała się jednak w 27. Minucie, gdy Zenit dość łatwo minął naszą obronę i niemal kulnął piłkę do siatki na 1:2! Graliśmy w chodzonego, a od 30. minuty tylko Mateusz Milewski oddał jeden groźny strzał. Do przerwy tyły!
Druga część spotkania rozpoczęła się nawet nieźle. Zawodnicy LZS-u wyraźnie walczyli o odrobienie strat, ostrzej atakując rywala i częściej strzelając na bramkę gości. Sytuacji było dużo, jednak w żadnej z nich piłka nie znalazła drogi do siatki. Okres ładnej gry nie przełożył się na bramkę, a strzelaliśmy dużo - Wituś nieco ponad poprzeczką, Kita w słupek, Kozioł tuż obok. Nie trzeba oczywiście przypominać co się dzieje z niewykorzystanymi sytuacjami – 65. minuta, sprytne zagranie gości i piłka lobem wpada do siatki. Mamy 1:3!!!
Ostatnie pół godziny gry, dawało nam szanse na dogonienie rywala. W poczynaniach naszych piłkarzy brakowało jednak tego „czegoś”. Nie wiem czy brakowało zwyczajnie sił, czy jakiejkolwiek wiary w dobry rezultat. Groźne akcje Szmytka czy Kity na nic się zdały – przegrywamy z Zenitem 1:3!
Mecz z Zenitem przeszedł już do historii. Przegrana z Wytomyślem oczywiście boli, jednak nie możemy się załamywać, do końca sezonu jeszcze daleka droga. Z kolei bardzo blisko jest już do zakończenia rundy jesiennej – w środę gra 12. kolejka (my z Patrią Buk już graliśmy przegrywając 6:1), a w przyszłą niedzielę finał rundy – pojedynek z silnym vice liderem A-klasy – TSG Kamieniec. Może warto pokusić się o jakąś niespodziankę? J
Komentarze