WRONCZYN ŻEGNA JESIEŃ! 12. kolejka: LZS Wronczyn - INTER Zdrój 3:3 (1:1)

WRONCZYN ŻEGNA JESIEŃ! 12. kolejka: LZS Wronczyn - INTER Zdrój 3:3 (1:1)

Ligowa karuzela kreci się jak szalona - jeszcze nie tak dawno emocjonowaliśmy się startem rozgrywek, a w minioną sobotę przyszło nam rozgrywać przedostatni pojedynek w ramach poznańskiej A-klasy. Mecz z Interem Zdrój, który był ostatnim pojedynkiem jesieni przed własną publicznością, niósł nadzieje na dobry rezultat, gdyż Inter nie był rywalem z "górnej półki". Warto jednak było pamiętać, że LZS Wronczyn w ostatnich kilku kolejkach nie imponował formą.

LZS Wronczyn:

Przemysław Kaczmarek - Mirosław Goliński, Szymon Kiciński, Jakub Pomys, Mateusz Stawny - Krzysztof Wojciechowski, Przemysław Kolenda, Piotr Hamrol, Przemysław Michalski (50' Marek Wilczyński) - Maksymilian Fabiś (32' Jakub Bąk), Artur Witkowski

W składzie: -

Bramki dla LZS: Artur Witkowski (35', 71'), Marek Wilczyński (78')

Kartki: Przemysław Michalski, Krzysztof Wojciechowski, Artur Witkowski, Mirosław Goliński (wszyscy żółte)

Mecz z Interem miał być pożegnaniem z własną publicznością w ramach jesiennej rundy rozgrywek poznańskiej A-klasy. Jak więc nie żegnać się w dobrym stylu np. pokonując rywala ze Zdroju? Zadanie zdawało się być do wykonania więc rozpoczęliśmy! Już od pierwszych minut widać było, że Inter nie przyjechał oddać punktów. Widowisko może nie porywało, ale zawodnicy obydwu drużyn nie składali broni. Jako pierwsi wynik spotkania otworzyli jednak goście. Szybka akcja "Zdrojowych" daje 0:1. Strata bramki podziałała na piłkarzy LZS elektryzująco. Wiadomo było, że nie możemy sobie pozwolić na "gonienie wyniku" - arcy-krótka ławka rezerwowych nie dawała nam zapasu sił na walkę do ostatnich minut. Dzięki szybkiej mobilizacji udało nam się wyrównać - po strzale Artura Witkowskiego piłka ląduje w siatce i mamy 1:1! Brawo Wituś! Przy takim wyniku sędzia zaprasza na przerwę.

Druga część spotkania wskazywała, że zawodnicy mają apetyt na więcej. Niespełna kilkanaście minut po wznowieniu gry piłkarze "Internazionale" w iście włoskiej klepce udowodnili gospodarzom, że nie przyjechali walczyć o remis. Po szybkiej akcji mieliśmy 1:2 i znów trzeba było gonić wynik. Od czego ma się jednak Artura Witkowskiego? Nasz najlepszy strzelec po kolejnej akcji w 71. minucie wlał nadzieje w serca piłkarzy i kibiców LZS wyrównując na 2:2. Brawo Wituś!!! Piłka nożna jest jednak przewrotna co pokazały kolejne minuty. Waleczny Inter nie składał broni i po ciekawej akcji podbił wynik na 2:3. Strata gola nie podłamała jednak naszych zawodników. Próbowaliśmy środkiem i skrzydłami jednak brakowało szczęścia. Na prawym skrzydle dwoił się i troił trener Marek Wilczyński, który jak za (nie tak) dawnych lat wkręcał przeciwników w murawę! I opłaciło się! W 78. minucie po silnym wysokim strzale z lewej nogi wpakował piłkę do siatki na 3:3!!! Brawo "Treneiro"! :) Końcówka meczu była bardzo emocjonująca - okazje z jednej i drugiej strony, kilka ostrych starć i "kocioł" w ostatnich sekundach (posypały się ostre słowa i kilka kartek)! Ten pojedynek mógł się podobać choć pewnie lekki niedosyt pozostał - sędzia kończy przy 3:3!

Mecz z Interem Zdrój to już historia. Zapewne wielu kibiców spodziewało się lepszego rezultatu, jednak punkt w tym spotkaniu to też sukces. Od kilku kolejek trudno było nam zdobyć chociażby jedno oczko, co przełożyło się na dość niekorzystną pozycje w tabeli. Z drugiej jednak strony chyba nie ma co dramatyzować - sytuacja w naszej stawce jest na tyle dynamiczna, że 11. i 5. miejsce dzielą tylko cztery punkty. Wszystko może się jeszcze wydarzyć!

A jak po meczu czuli się piłkarze i kibice? Nie ma co ukrywać, ale zbliżający się koniec rundy chyba cieszy sztab szkoleniowy. Trener Marek Wilczyński doceniał zaangażowanie zawodników, choć jak zauważył ciężko jest wytrzymać trudy całej rundy. Głównym czynnikiem jest kiepskawa frekwencja na treningach, co naturalne przekłada się na zmęczenie zawodników grających cały sezon. Wiadome jest, że każdy ma też swoje obowiązki jednak wyniki niestety pokazują jak jest. Trener Wilczyński zauważa, że początek sezonu rozbudził apetyty, a niektórzy myśleli już nawet o okręgówce. Niestety trudy rundy jesiennej dały się we znaki. Pewnego smutku nie krył też kierownik Jarosław Magot, który jednak nie traci nadziei na przyszłość. A co na to sami piłkarze? Z lekkim przekąsem "dziękują" kibicom za słowa krytyki. A całkiem poważnie dziękują tym którzy mimo często złej pogody przychodzili na mecze.

No cóż, runda jesienna dobiega końca! W sobotę o 13:30 ostatni pojedynek w Otuszu! Zapraszamy!  

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości